Szymon (Salomon) Bakkał.
    Szymon (Salomon) Bakkał urodził się 30 czerwca 1883 (1889) roku w Sewastopolu. Rodzice: ojciec - Łazarz Bakkał, matka - Leja (La) Bakkał. żona - Teodozja Bakkał (Nieżywieńska). Z zawartego związku małżeńskiego urodziły się dzieci: córka - Helena w 1919 roku, syn - Antoni (Anatol) w 1928 roku. Mieszkał w Sewastopolu (1889 -1917, 1920 -1938), Jałcie (1917-1920), Symferopolu (1938 -1943), Bachczysaraju (1943 -1968), Głogowie (1968 -1970), Zielonej Górze (1970 -1973). Entuzjasta i prekursor współczesnej techniki samochodowej oraz aktywny propagator tej dziedziny na terenie Krymu. Jeden z założycieli w 1927 roku, Ogólno-rosyjskiego Związku Transportowców „AUTODOR” w Sewastopolu. Przez dłuższy czas (1928 -1935) prowadził zawodowe kursy dla przyszłych mechaników – kierowców. Kierowca – mechanik I kategorii. Zmarł 7 maja 1973 roku w Gostyniu. Z
okresu swego dzieciństwa, doskonale pamiętam paczki, które przysyłał Solo
(tak nazywała go moja babcia). Paczki docierały do nas 2-3 razy do roku
wysyłane z Krymu, gdzie Salomon wówczas mieszkał. Zawierały przysmaki!
Wówczas otrzymanie takiej paczki było wielkim wydarzeniem. Jej zawartość
stanowiły przede wszystkim krymskie owoce: pigwy, gruszki i jabłka. Każdy
owoc był dodatkowo owinięty papierem, a pod nimi na samym spodzie czekała
niespodzianka: woreczek z orzechami i słoik konfitur z morwy lub kiziła. W
latach pięćdziesiątych życie nas nie rozpieszczało i otrzymanie takiej
paczki było prawdziwym świętem. Ponieważ przesyłka była doskonale
zabezpieczona, jej zawartość docierała na ogół w stanie bardzo dobrym. Mój
dziadek nie przepadał za pisaniem, korespondencję z jego bratem prowadziła
więc babcia. Ojciec pracował w
firmie zajmującej się zaopatrzeniem domów wczasowych i sanatoriów
rozmieszczonych wzdłuż południowego wybrzeża Krymu. Był ciągle w
rozjazdach. W okresie wolnym od zajęć szkolnych, szczególnie zaś w czasie
wakacji, ojciec zabierał mnie ze sobą. To dopiero była frajda! Po drodze
do Sewastopola, nieraz zatrzymywaliśmy się na obiad w przydrożnej
restauracyjce mieszczącej się w budynku małej cerkiewki. W tamtym okresie
było normalnym zjawiskiem, że zarekwirowane pomieszczenia sakralne
zagospodarowywano w najróżniejszy sposób. Były w nich kluby, sale kinowe,
hurtownie, sklepy i inne lokale użyteczności publicznej. Wewnątrz
wspomnianej cerkwi – restauracji panował przyjemny chłód i względna cisza.
Było przestrzenne, nie było tłoku, stoliki ustawiono wzdłuż ścian
ozdobionych freskami o tematyce religijnej. To absolutnie nie
przeszkadzało w konsumpcji krymskiego specjału – doskonałych w smaku
czebureków. | ||||