Ðåêëàìà â Èíòåðíåò       Âñå Êóëè÷êè
Wadzim Janczewski.

Wadzim Janczewski.

1954 rok 1959 rok 1961 rok
Zielona Góra, Nowy Rok 1997. Od lewej: 
Hela, Mira, Kasia, Wadzim, Tolek, Lena, Marina

      Urodził się 25 kwietnia 1940 roku w Symferopolu.

      Rodzice:

      ojciec - Arkadiusz Janczewski,

      matka - Helena Janczewska (Bakkał) .

      Wychowywany przez swoich dziadków: babcię Teodozję i dziadka Salomona, ponieważ matka znajdowała się na przymusowych robotach w Niemczech i przez długie lata nie było z nią żadnego kontaktu.

      Po ukończeniu Technikum drogowo - samochodowego w Moskwie i odbyciu służby wojskowej, w 1968 roku ukończył Moskiewski Instytut Drogowo - Samochodowy (MADI), specjalność obsługa i naprawa samochodów.

      W 1983 roku zawarł po raz drugi związek małżeński z Mariną Paniną.

      W 1988 roku z tego związku urodziła się córka, Lena.

      Pracował jako kierowca, mechanik, inżynier. Od 1974 roku jest nauczycielem akademickim. Wykłada (na MADI) zasady eksploatacji i serwisu pojazdów samochodowych. Doktor nauk technicznych. Aktualnie profesor. Hobby naukowe - eksploatacja i wszechstronna obsługa ogumienia samochodowego. Specjalista najwyższej klasy w tym zakresie. Systematycznie publikuje artykuły w periodykach fachowo - technicznych.

       W 1940 roku siostra urodziła Wadzima, a ja mając 12 lat zostałem wujkiem. Jego obecność w domu spowodowała, że miałem znacznie więcej „luzu”, bo cała uwaga moich rodziców skupiła się na wnuku. Było mi z tym dobrze. Gdzieś po okresie 1 - 2 lat stwierdziłem, że wspólnie interesuje nas technika. Pamiętam zdarzenie świadczące o tym, że nasz poziom intelektualny w tym czasie zbytnio się nie różnił. Gdy siedząc na podłodze naprawiałem jego rowerek, ciągle zabierał wymontowane elementy, aby sprawdzić ich trwałość przy pomocy młotka. Szczególnie upodobał sobie niezbyt dużą podkładkę. Nie bardzo wiedząc, co z tym fantem zrobić, zdenerwowany, schowałem ją we włosach na własnej głowie. Że był to „genialny” pomysł, przekonało mnie solidne uderzenie młotkiem w głowę. Na moje szczęście był to mały dzieciny młoteczek.
      Ze wspomnień Antoniego Janczewskiego.

Äðåâî

2006 rok
Ðåéòèíã@Mail.ru